06 września 2009, 23:23
tęsknota z każdym dniem coraz większa..
beztroskie dni pełne nadziei wydają się już tylko odległym wspomnieniem...
on tak blisko i jednocześnie czuję, jak oddala się z każdą sekundą...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
tęsknota z każdym dniem coraz większa..
beztroskie dni pełne nadziei wydają się już tylko odległym wspomnieniem...
on tak blisko i jednocześnie czuję, jak oddala się z każdą sekundą...
synonim braku rozsądku...o krok dalej w grze zwanej flirtem...niedopowiedzenia, aluzje...
dotyk...powtarzający się..przypadkowy..ale czy aby na pewno?..
potrzeba bliskości...z każdym dniem coraz większa...
pragnienia...głęboko ukryte...
rozsądek jest chyba teraz na wakacjach...
bo jak inaczej tłumaczyć to, że na sam jego widok puls wzrasta gwałtownie i cały świat nagle przestaje istnieć...a to wszystko pomimo tego co o nim wiem...wszystko to traci znaczenie z jednym jego słowem...gdzie on był całe moje życie? dlaczego pojawił się właśnie teraz gdy jest tak nieosiągalny i jednocześnie tak blisko...i dlaczego zaczął tę całą grę..
rozsądek jest na wakacjach...i zabrał ze sobą moralność...zapewne bawią się świetnie moim kosztem...
na kolejne spotkania, rozmowy...gdzie on był całe moje życie? i dlaczego, gdy już się pojawił robi to obarczony całym pakietem dodatkowym, z którym jednak trudno walczyć, bo walka skazana jest na porażkę juz na wstępie...
żal do losu...
a mimo to czekam...naiwność? nadzieja na odmianę losu?
w oczekiwaniu...myśli biegną cały czas...co chwilę zmieniają tor...i powracające dylematy morlane...
czy można mówić o granicy moralności? czy to, co jeszcze niedawno wydawało się niemoralne może nagle stać się tym, o czym się marzy? czy można tak z dnia na dzień zmienić swoje wartości? czy w imię chwili szczęścia można zapomnieć o własnych zasadach?
czy w imię miłości, własnego szczęścia można zrobić wszystko?